Zmierzając do wieczności to czytasz,
Idąc gdzieś w dal nie poznasz się na końcu,
Gdy dojdziesz już lustra nie znajdziesz,
Wszak znaleźć go się tam nie da,
Raz, że pęknięte,
Raz, że rozsypane,
Niczym piach w pękniętej klepsydrze,
Już nie będziesz taki jak wcześniej,
Zagadka istnienia Cię wciągnie,
Aż do czasu gdy westchniesz za nią,
Swą wielką wspaniałą,
Niczym nie skalaną polaną,
Na której pląsałeś,
Wraz z ukochaną skakałeś,
Radość jej trzymając ją za jej ciepłą rękę sprawiałeś,
Znajdziesz się w rozstroju,
Niczym skalar bez wody,
Wpłyną na ciebie każdego Twojego niepokoju powody,
Gdy już odnajdziesz co zapragnąłeś wiedzieć,
Wieczność ci się wyda kropelką,
Którą kiedyś wypiłeś,
I od tego momentu pragnienie miłości poczułeś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz